13 paź , 2014 Wideo
Fakt może być bezsporny, bezdyskusyjny (wiadomo: dżentelmeni o faktach nie dyskutują), suchy (jedynie podany do wiadomości, nieskomentowany), goły czy nagi: takie fakty zwykle mówią same za siebie.
W związkach frazeologicznych znajdziemy jeszcze fakt dokonany: gdy my kogoś albo ktoś nas przed takim faktem stawia, w języku oficjalnym spotykamy się także z polityką faktów dokonanych. A co z uznawanym od dawna za językowy błąd faktem autentycznym? Jeśli definiujemy fakt jako ‚to, co sie dzieje, co jest uznawane za rzeczywiste, prawdziwe’, to przymiotnik autentyczny powiela niejako znaczenie rzeczownika fakt i całe wyrażenie jest pleonazmem, swoistą tautologią, czyli potocznie mówiąc – masłem maślanym.
Zanim jednak potępimy do końca fakt autentyczny zapytajmy, dlaczego mówiącym po polsku przyszło do głowy powołać to wyrażenie do życia? Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że jest to językowa odpowiedź na fakt prasowy czy medialny, czyli to, co zostało w mediach przedstawione tak, by nosiło znamiona autentyzmu, a w rzeczywistości jest kłamstwem.
A pleonazmy choć logice przeczą, bywa, że w języku zostają na długo, jak np. wyrażenie: krótko i węzłowato. A więc krótko: faktu autentycznego nie popieram, ale włosów z głowy na jego widok nie rwę.